Rozdział 3- Test kwalifikacyjny (fragmenty)

Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich.
Ewangelia św. Jana



  Eryk otworzył oczy i zauważył, że światło w pokoju już się świeciło. Prawdopodobnie włączało się automatycznie o wyznaczonej godzinie. Czuł przyjemne ciepło na ciele. 
  Wtedy przypomniał sobie wydarzenia wczorajszego wieczora. Spojrzał w dół i zobaczył wtulonego w jego tors Petera. Chłopiec oddychał spokojnie, marszczył nos przez sen a jego usta poruszały się.
 -Wygląda tak niewinnie- pomyślał Eryk. -Tak słodko.
  Potrząsnął głową, zaskoczony swoimi myślami. To nie było normalne, on czuł coś do tego ciemnowłosego chłopca. Wstydził się tego, ale też pragnął tego, jego organizm pragnął dotyku Petera, co manifestował napięciem poniżej pasa. Nie był pewien, czy to normalne, że jego ciało tak reaguje na bliskość drugiego chłopaka.  Jeszcze raz spojrzał na twarz śpiącego. I stwierdził, że to co czuje nie może być złe.
  Peter poruszył się, ocierając się o jego krocze. Eryk wstrzymał oddech. Chciał wstać, oddalić się od szatyna, jego dotyk był zbyt przyjemny... Był nie do zniesienia...
  Ale nie mógł się poruszyć, żeby nie obudzić śpiącego chłopca, a nie chciał go jeszcze budzić. Po wczorajszych przeżyciach należał mu się spokojny sen.  Blondyn zamknął oczy i oddychał głęboko, starając się opanować podniecenie. 
  Peter znowu się poruszył, potrącając łokciem jego nabrzmiałego członka. Eryk jęknął cicho i przygryzł wargi. 
  Jeszcze chwila, a nie wytrzyma...
  Szatyn budził się powoli, poruszał się coraz częściej, co wywoływało fale przyjemności w ciele Eryka.
 -Boże, pragnę go...-pomyślał blondyn i było mu już obojętne, czy to czuje jest złe, czy nie. Pragnął bliskości Petera, pragnął jego samego, nie dla tego, że nieświadomie sprawiał mu przyjemność. Pragnął go dla niego samego, dla samej jego obecności.
  Ponownie spojrzał w dół, na twarz chłopca. Jego ciemne oczy były otwarte i spokojnie patrzyły w jego, błękitne. Eryk zaczerwienił się, wiedząc, że tamten na pewno czuje jego podniecenie. Peter też się zawstydził, wyraźnie czując napięte bokserki przyjaciela. W końcu szatyn podniósł się powoli,starając się nie dotykać okolic krocza Eryka. Nie mógł się powstrzymać przed zerknięciem na wypchane bokserki blondyna, który to zauważył i zaczerwienił się jeszcze bardziej.
 -Prze-przepraszam...- wyjąkał Peter, który również poczuł napięcie w kroczu.
Szybko usiadł na łóżku, porwał leżącą na podłodze bluzę od munduru i przycisnął ją do ud, zasłaniając dość wyraźną erekcję. Eryk zakrył się kocem i również usiadł, ale plecami do szatyna. Obaj czuli się niezręcznie, sytuacja była niecodzienna.
  -Nie przepraszaj, to nie twoja wina- powiedział Eryk. -Czasem mi się to zdarza.
  -T-tak...mnie też- zająknął się Peter. -To...to chyba nic dziwnego?
  -Chyba nie, zresztą...- Eryk nie wiedział co powiedzieć. -Nie mam pojęcia.
  -Ja też...dobra, wstawajmy.
   -Noo, już czas- przytaknął Eryk i dodał. -Idź pierwszy pod prysznic, ja poczekam.
  Peter wstał i szybko zniknął w łazience, z której po chwili doleciał odgłos wody cieknącej z prysznica. Blondyn, choć ostatkiem sił próbował się powstrzymywać, oczyma wyobraźni widział Petera, zdejmującego bokserki i wchodzącego pod prysznic. Przycisnął mocno koc w kroku, starając się uspokoić niepokorny organ, ale niewiele to pomogło. Wręcz przeciwnie, sprawiło, że poczuł przyjemność i dreszcz.
  Drzwi do toalety otworzyły się i stanął w nich Peter, owinięty w ręcznik, z mokrymi włosami. Eryk spojrzał na jego szczupłe, a jednak jak na młody wiek, wysportowane ciało. 
  Znów poczuł dreszcz podniecenia, więc szybko porwał z szafki bieliznę na zmianę i niemal biegiem wyminął szatyna w drzwiach, zamykając je. Rozebrał się i wszedł do kabiny, odkręcając zimną wodę. Musiał się uspokoić, musiał szybko obniżyć podniecenie, żeby Peter nie widział go w takim stanie. Ale zimna woda zadziałała wręcz odwrotnie do zamierzonego celu, wzmogła napięcie. Stał pod lodowatą wodą, aż zaczął drżeć z zimna, ale to i tak nie przyniosło efektu. W końcu, zrezygnowany, odkręcił ciepłą wodę. Przez podniecenie jego wyobraźnia wciąż tworzyła w jego głowie obraz nagiego Petera, siedzącego na łóżku i wycierającego swoje nagie ciało. Spojrzał w dół. Jego członek był uniesiony i nabrzmiały. Ręka sama powędrowała w jego kierunku i chwyciła mocnym uściskiem.
  -Nie wytrzymam...- pomyślał. -Muszę to zrobić.
   I zrobił to, wciąż mając w głowie obraz nagiego Petera.

(...)
  -Stójcie- zawołał oficer. -Wchodzicie tu sami, ja zostaję w łaziku i jestem na nasłuchu. Włączcie komunikatory i kamery. Przygotujcie broń.
  Chłopcy szybko wykonali polecenie i patrzyli na dowódcę.
  -Wasze zadanie- kontynuował kapitan. -Znaleźć zagrożenie i wyeliminować. Osłaniać się wzajemnie. Na wykonanie zadania macie trzydzieści minut. Ja obserwuję obraz z waszych kamer na monitorze w łaziku. Nie będę ingerował w to co tu się wydarzy, jeśli pozabijacie się wzajemnie to wasz problem. Dla tego uważać z bronią. To tyle.
  Kapitan zakończył i już chciał się odwrócić, ale Eryk odezwał się.
  -Panie kapitanie- zapytał. -Co tam na nas czeka?
 Oficer spojrzał na niego przez śnieżycę, przyłożył rękę do ogrodzenia i kiedy płyta drgnęła, powoli zamykając ich w środku, powiedział poważnie:
  -Śmierć...
(...)



  -Nie!!!- Eryk w końcu wydobył z siebie głos, zadarty nos odwrócił się do niego, a wtedy twarz dziewczyny wykrzywiła się w potwornym grymasie. Otworzyła usta, pokazując ostre, sterczące kły i wydała z siebie przerażający pisk, który poraził chłopców. 

  Dźwięk zdawał się wibrować w powietrzu, rażąc ich uszy świdrującym bólem. Grubas padł na kolana, zakrywając uszy rękoma, Tim też padł na ziemię i schował głowę miedzy kolana. Peter skrzywił się z bólu i próbował wyprostować ramię, chcąc wycelować pistolet w dziewczynę. Ale natężenie dźwięku było tak mocne, że wypuścił broń z ręki i zasłonił dłońmi uszy. Eryk ostatkiem sił próbował utrzymać się na nogach i wycelować w wyjącą dziewczynkę, ale jego ręka, trzymająca pistolet nie miała siły unieść się na odpowiednią wysokość. Upadł na kolana, potem przechylił się na bok i padł policzkiem na lodowaty śnieg. Wrzeszczał, próbując zwalczyć wibrujące w głowie wycie dziewczyny. 
  Najwyższym wysiłkiem, trzęsąc się jak w febrze, powoli przesunął wyprostowane ramię z pistoletem w stronę wampirzycy. Jej wrzask nie ustawał, wykrzywiała makabrycznie twarz, która przypominała groteskową maskę demona z najgorszych koszmarów.
  Lufa pistoletu, trzymanego w drżącej dłoni Eryka, zrównała się z niewyraźną postacią dziewczyny, jego wzrok był zamglony. Odruchowo pociągnął za spust, rozległ się huk wystrzału i nagle upiorny wrzask wampirzycy urwał się. 
  Pocisk trafił ją prosto między piersi, robiąc niewielką, okrągłą dziurkę w mostku. Wampirzyca spojrzała na niego i zaśmiała się w bardzo ludzki sposób, następnie wyskoczyła w powietrze i spadła tuż obok niego. Patrzyła na niego martwymi oczami, przypominającymi oczy rekina.
  Chłopak nie był w stanie się ruszyć, w tej chwili był bezbronny i zdawał sobie z tego sprawę. A wampirzyca powoli pochylała głowę w kierunku jego twarzy, upiornie rozchylając sine wargi, odsłaniając ostre kły, przypominające kły kota, ale kilka razy dłuższe.
  Peter patrzył, jak demoniczna postać dziewczyny pochyla się nad jego przyjacielem. Jego ręka wymacała upuszczoną broń i zaczęła ją unosić. Jednak wampirzyca miała doskonały słuch, błyskawicznie odwróciła głowę w jego stronę i w ułamku sekundy była przy nim, powalając go na ziemię i wytrącając pistolet z dłoni. Jej lodowate palce chwyciły chłopca za gardło, uniemożliwiając wydobycie głosu.
  -Suko...- to grubas podnosił się z kolan, wyciągając pistolet z kabury przy kamizelce. Ale nie zdążył go wyciągnąć. Wampirzyca poruszała się tak szybko, że żaden z nich nie zdołałby w nią wycelować. Sekundę później grubas szybował w powietrzu, wdzięcznie lądując w puszystym śniegu, a dziewczyna już była koło niego. Jej koścista ręka wbiła go w puch z niewiarygodną siłą. Zaatakowała zębami jego szyję, ale w ostatniej chwili zdążył zasłonić się przedramieniem. Jej kły przebiły puchową kurtkę i mundur, wbijając się w skórę ręki. Świński nos zawył z bólu i szarpnął ręką, a wtedy wampirzyca zdzieliła go dłonią w twarz, zostawiając na policzku cztery krwawe ślady paznokci.
  Peter, widząc całą akcję z grubasem, spokojnie wstał, podniósł pistolet i wycelował w plecy dziewczyny. Bez mrugnięcia okiem oddał strzał. Kula wbiła się w plecy wampirzycy, ale po chwili otwór po niej zniknął. Chłopak patrzył na to, zaskoczony nieskutecznością ich broni. Z drugiej strony padł strzał, trafiając w czoło dziewczyny, to Tim ochłonął i strzelił. Jej głowa odskoczyła do tyłu a bryzg krwi trysnął w powietrze z dziury w jej głowie. Kropelki czerwonej cieczy spadły na śnieg. Ale to nie powstrzymało wampirzycy, powoli jej głowa wróciła na miejsce, a jej twarz wyrażała wściekłość. Po trafieniu w czoło nie było nawet śladu. Zaczęła się podnosić, wtedy wyraz jej twarzy zmienił się. 
  Otworzyła szeroko oczy i wydała z siebie dziwny skrzek. Na skórze między jej piersiami pojawiła się ciemna plamka, jakby ślad po oparzeniu. Podobnie działo się z jej plecami, a po chwili również z czołem. Skóra w tych miejscach zaczęła się marszczyć, odpadła i spłynęła, jak stopiony wosk, a w miejscach wcześniejszych trafień kulami pojawiały się ohydne dziury, przypominające gnijące rany. Rany te powiększały się, sączyła się z nich brunatna krew. Najgorzej wyglądała jej twarz, jeszcze do niedawna gładka i nawet ładna. Skóra niemal odpadła od kości czaszki wraz z włosami, z oczu i uszu ciekła brunatna, pieniąca się krew lub inna maź. Po chwili oczy wypłynęły i ściekły po jej policzkach na śnieg, który nasiąkał brudną czerwienią wokół jej klęczącej sylwetki. Jej skrzek przeszedł w wycie, w którym słychać było ból i cierpienie konającego zwierzęcia.
  Eryk podniósł się i powoli zbliżył się do niej, patrząc na koszmarny widok jej twarzy rozpuszczanej kwasem, zawartym w pociskach pistoletowych. Wyjął nóż w pochwy. 
  Peter i Tim patrzyli z przerażeniem na swojego kolegę, przeczuwając, co zamierza zrobić. Tylko zadarty nos wciąż leżał niedaleko wyjącej wampirzycy i nie był w stanie podnieść się na nogi.
 Eryk zbliżył się od tyłu do wyjących resztek dziewczyny, złapał za jej brodę, i odchylając głowę do tyłu, powoli zaczął podcinać jej szyję. Wycie zmieniło się w bulgot krwi w przeciętej tchawicy, który wkrótce ustał. Ciało wampirzycy nadal się trzęsło, jej ramiona drżały, gdy ostrze noża zazgrzytało o kręgi szyjne. Dłonie Eryka drżały, ale jednym zdecydowanym ruchem przeciął rdzeń kręgowy wampirzycy, pozbawiając ją głowy. Bezwłosa, strawiona przez kwas czaszka potoczyła się po śniegu, zostawiając na nim krwawy ślad. Z wciąż klęczącego korpusu trysnęła krew i splamiła Eryka i leżącego nieopodal chłopaka z zadartym nosem. W końcu i ciało pozbawione głowy upadło w puch śniegu. Eryk spojrzał na swoje zbroczone brunatną posoką dłonie i wypuścił trzymany nóż. Nogi ugięły się pod nim, upadł na kolana. Jego ciało drżało, chociaż nie było mu zimno. 
  Peter i Tim patrzyli na niego przez chwilę z przerażeniem, po czym podbiegli i podtrzymali go, gdyż przechylił się na bok, o mało nie upadając w zakrwawiony śnieg.
  -Eryk, patrz na mnie!- krzyknął Peter, ale wzrok chłopca był pusty i nieobecny, patrzył w przestrzeń przed sobą.
  -Eryk!!!- wrzasnął mu w twarz Peter. -Patrz na mnie, kurwa mać!!!
  Wymierzył mu siarczysty policzek i to wyrwało chłopaka z odrętwienia. Popatrzył na leżącego grubasa, z twarzą pokrytą krwią swoją i zabitej wampirzycy. Potem popatrzył na Petera i Tima.
  -Dzięki, chłopaki- powiedział drżącym głosem. Złapał obu chłopców za szyje i przyciągnął do siebie. -Jesteście najlepsi, tylko na was tu można liczyć.
  -Ja...też dziękuję za pomoc- powiedział Tim. -A teraz chodźmy stąd, śmierdzi tu martwym wampirem.
  Podnieśli się z kolan. Eryk miał problemy z utrzymaniem równowagi, więc podtrzymywali go, idąc w stronę reszty chłopaków, którzy nie mieli odwagi zbliżyć się do centrum wydarzeń. Eryk obejrzał się ostatni raz na krwawe miejsce walki i bezgłowy korpus wampirzycy. Nieopodal z kolan wstawał świński ryj, trzymając się za pokrwawioną twarz. 
  Eryk zatrząsł się, widząc swoje dzieło.
  -Pierdolony test kwalifikacyjny...

* Mały kwiatek-ang.small flower

7 komentarzy:

  1. Bardzo fajny opis broni. Prosty do zrozumienia, łatwo go sobie z wizualizowałam. A rozdział jak zwykle wspaniały :) I bardzo się ciesze że tak często dodajesz rozdziały.
    /オラ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba rozdział :) Nie zawsze będą pojawiać się tak często, dodaję rozdziały co kilka dni, bo mam teraz nadmiar czasu, ale niedługo będę go miał znacznie mniej, więc może pojawiać się jeden rozdział na miesiąc. :<

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy pod względem opisów rozdział, pod względem akcji również, zaskakująca sytuacja i pierwsze wnioski bohatera po obudzeniu się, ciekaw jestem co z tego wyniknie?..
    Znalazłem parę błędów, większość to stylistyka, ale najbardziej mnie poraziło:"otwarł oczy", lepiej brzmiało by na przykład otworzył oczy, czy uniósł powieki..etc

    Czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział pisałem w nocy, ledwie widząc na oczy, przez co nie ustrzegłem się kilku potknięć. Teraz, po kolejnym przeczytaniu tekstu, sam je widzę i natychmiast poprawię ;) Gratuluję spostrzegawczości, dzięki, że wyłapałeś te błędy. Biorę się za poprawianie tekstu i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy rozdział. Super napisany. Czytałem z wielkim zaciekawieniem. Czekam na następny rozdział :)

    Krzysiek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, cieszę się, że Ci się podoba :) Nowy rozdział prawdopodobnie w weekend.

      Usuń
  4. Opis broni należy do jednych z najlepszych, z jakimi się spotkałam - także wielki, wielki plus dla Ciebie za dbałość o szczegóły i profesjonalność :)
    No i oczywiście Martynka się już cieszy, bo zaczynają się wątki, dla których wszyscy czytają właśnie yaoi. :P

    OdpowiedzUsuń