-Ruszać
się, ruszać!- głos sierżanta wznosił się nad czołgającymi się
w błocie chłopcami. -Chcecie zostać mięsem dla wampira?!
Mężczyzna
stał na wzniesieniu i obserwował ćwiczących, kontrolując
poszczególne czasy na ręcznym stoperze, pochodzącym chyba sprzed
dwóch wieków. Szczególną uwagę zwrócił na jednego z nowych,
który zaplątał się nogawką spodni w kolczaste zasieki. Radził
sobie całkiem dobrze, choć zaczął szkolenie zaledwie wczoraj.
Chłopiec szarpnął mocno i oswobodził nogę, zostawiając na
drutach kolczastych oderwany skrawek spodni.
-Ty,
mały, nie niszcz mienia armii!
Chłopiec
spojrzał na dowódcę ze złością, ale opanował się i
odpowiedział:
-Przepraszam,
panie sierżancie.
-Jeszcze
jedna długość czołganiem przez pełzanie dla wszystkich,
podziękujcie nowemu koledze!- wydarł się sierżant i rozsiadł się
na pagórku, słysząc mrukliwe komentarze chłopców i sporadyczne
groźby, skierowane w stronę nowego. Chłopak nie wyglądał na
przejętego, pokazał reszcie ćwiczących jednoznaczny gest
środkowym palcem dłoni i wrócił do czołgania.
Sierżant
otworzył teczkę z dokumentami chłopców, wygrzebał akta
najnowszego i przejrzał je pobieżnie.
"Eryk
Vinderen, ur.12.03.2007r.
Miejsce
urodzenia -Silkeborg, Dania
Charakterystyka
-Zaobserwowano silną osobowość, niezależny, broni swoich
przekonań. Wysoko rozwinięte poczucie obowiązku i sprawiedliwości,
w szkole stawał w obronie młodszej siostry i innych dzieci. Oceny
szkolne ponad przeciętną normą. Wybitnie uzdolniony w fizyce,
matematyce, chemii i biologii. Sprawność fizyczna ponadprzeciętna,
rekord szkolny w pływaniu na 1000 metrów, maratonie i sprincie.
Podwyższona odporność na stres i ból. Nota o rodzinie -rodzice i
siostra zginęli w pierwszym tygodniu po ataku, obiekt pozostawał
pod opieką ciotki do czasu zgłoszenia się na szkolenie w armii.
Zalecany
tok szkolenia -podstawowe z dodatkowymi zajęciami w zakresie
astronomii i astrofizyki. Docelowo skierować na szkolenie pilotów
myśliwców w Ramstein, Niemcy. Prognozowany przebieg szkolenia -rok
szkolenia podstawowego, dwa lata szkolenia pilotów myśliwców,
szkolenie ukończone w terminie w stopniu podporucznika lub
porucznika. Wytyczne -stworzyć warunki sprzyjające umocnieniu
charakteru, ograniczyć kontakty z rodziną, wzmożony tryb
szkolenia. Szczegółowe raporty oczekiwane co miesiąc w Dowództwie
Ośrodka Szkolenia.
Szef
Sztabu Generalnego
admirał
Piotr Malicki"
Dokumenty
stawiały sprawę jasno. Chłopak miał być w przyszłości
oficerem, człowiekiem wysyłającym podwładnych do walki, być może
na śmierć. Sierżant uśmiechnął się.
-Mam
dla ciebie specjalny tryb szkolenia, chłopcze- pomyślał i
strzelił palcami. Podniósł się i zawołał:
-Powstań,
koniec ćwiczeń!
Chłopcy
z ulgą wstawali z grząskiego błota, słaniając się ze zmęczenia.
Już
nikt nie miał sił na złośliwości i żale o dodatkową długość
placu do pokonania czołganiem przez pełzanie.
*******************************************************************************
Eryk
wlókł się noga za nogą w stronę ciężarówki czekającej na
wracających z ćwiczeń chłopców. Nie był zmęczony, raczej
odczuwał znudzenie. Pierwszy dzień szkolenia nie zaskoczył go,
trening nie był zbyt wymagający a ćwiczenia banalne. Czołganie i
podobne rzeczy robił jako dziecko na podwórku, bawiąc się z
kolegami w wojnę, więc nie stanowiło to dla niego wyzwania.
Oczekiwał raczej czegoś z taktyki, walki wręcz lub uzbrojenia.
Chłopcy wsiedli na ciężarówkę i usadowili się na
ławkach wzdłuż burt, pod plandeką. Większość wyglądała na wykończonych, oddychali ciężko i byli niesamowicie
usmarowani błotem. Niektórzy spoglądali na Eryka z niechęcią,
ale nie odzywali się. Reszta chłopaków nie zwracała na niego i
innych uwagi, zaledwie tolerując obecność innych.
Ciężarówka
ruszyła, trzęsąc się na wybojach a chłopcy podskakiwali
wewnątrz, próbując utrzymać się na ławkach.
Jeden z chłopaków siedzących naprzeciwko spojrzał na Eryka i odezwał się do niego.
Jeden z chłopaków siedzących naprzeciwko spojrzał na Eryka i odezwał się do niego.
-Jak
pierwszy dzień, młody?
Faktycznie,
Eryk był najmłodszy w grupie, miał trzynaście lat, podczas gdy
większość chłopaków miała po piętnaście lub szesnaście lat.
-Ujdzie-
odpowiedział Eryk i wzruszył ramionami.
Pytający
był jednym z najstarszych chłopców, miał około szesnastu lat i
lekki, młodzieńczy zarost na policzkach.
Nachalnie wpatrywał się w Eryka.
Nachalnie wpatrywał się w Eryka.
-Cwaniaczek,
grasz twardziela?- zapytał z wrednym uśmiechem. Młodszy chłopak
nie raczył odpowiedzieć, wzruszył znowu ramionami i starał się
nie reagować na zaczepki starszego. Wyjął z wodoszczelnej
kieszonki bluzy batonik energetyczny i zaczął go gryźć. Ale
starszy chłopak nie miał zamiaru odpuścić. Wstał i nie zważając
na trudności w utrzymaniu równowagi, zrobił krok w stronę Eryka i
wytrącił mu baton z dłoni.
-Zgłodniało
dziecko?- zapytał zjadliwym tonem i rozdeptał batonik obcasem.
Eryk
spojrzał na niego z wyrazem znudzenia w oczach, ale ręce trzymał w
gotowości.
-Lepiej
będzie jak usiądziesz- powiedział obojętnym tonem. -Trochę
trzęsie, możesz się przypadkiem przewrócić.
-Grozisz
mi?- warknął starszy chłopak i złapał go za przód munduru
polowego. Ale Eryk nie okazywał przejęcia zaistniałą sytuacją,
spokojnie spojrzał na dłonie chłopaka i ponownie podniósł wzrok
na jego twarz.
-Możesz
zabrać te ubłocone łapy?- powiedział spokojnie. -Gnieciesz mienie
wojskowe.
-I
co, zaczniesz płakać? Naskarżysz?
-Nie-odpowiedział
ze stoickim spokojem, kręcąc głową. -Ale nie chcę upaść razem
z tobą, ta podłoga nie wygląda na czystą.
-Jednak
mi grozisz, już nie żyjesz!- warknął starszy i uniósł jedną
rękę do uderzenia. To był właściwy moment. Eryk szybko uchwycił
drugą rękę chłopaka, oderwał ją od munduru i wykręcił
nadgarstek, używając do tego jedynie dwóch palców. Napastnik padł
na kolana i jęknął, ale Eryk nie zwolnił chwytu. Zastosował
dźwignię, wykręcił mu ramię w barku i sprowadził go całego na
brudną, ubłoconą podłogę. Starszy chłopak zawył i dotknął
policzkiem brudnych desek podłogi. Wyszczerzył zęby z bólu.
Pozostali spoglądali na całą sytuację, ale nikt się nie odzywał.
Zdziwiła ich siła i sprawność tego drobnego, jasnowłosego
chłopca.
-Powiadasz,
że nie żyję?-spytał spokojnie Eryk, wyciągając wolną ręką
drugi batonik. -A mnie się wydaje, że ty jesteś w gorszej sytuacji
niż ja.
Spokojnie
odpakował zębami batonik i ugryzł kęs.
-Gnoju,
niech cię dorwę...- wyjęczał leżący na deskach napastnik.
-Czyżbyś
mi groził?- zapytał spokojnie młodszy chłopiec. -Nie wydaje mi
się, żebyś był w dogodnej sytuacji do rzucania gróźb.
Leżący
chłopak warknął wściekle i już chciał wyrzucić z siebie
wiązankę przekleństw, ale Eryk przerwał mu.
-Każde
twoje słowo może pogorszyć twoje położenie- powiedział
obojętnym tonem, wciąż gryząc batonik. -Ręki już nie uratujesz,
ale jeszcze masz szansę ocalić zęby, więc zamknij mordę i leż
spokojnie.
Starszy,
zaskoczony jego słowami uspokoił się i zacisnął zęby.
-Jak
już mówiłem, ręki nie uratujesz- ciągnął dalej Eryk. -Nikomu
nie pozwalam sobie grozić, musisz ponieść konsekwencje.
Zaczął
coraz mocniej wykręcać nadgarstek starszego chłopaka, nie zważając
na jego krzyk. Po kilku sekundach dał się słyszeć cichy trzask
wykręcanego stawu nadgarstkowego a leżący chłopak stracił
przytomność.
Zgromadzeni na pace ciężarówki chłopcy patrzyli ze strachem na młodszego chłopca, zaskoczeni jego bezwzględnością. Eryk spojrzał na nich spokojnie i powiedział beznamiętnym głosem.
Zgromadzeni na pace ciężarówki chłopcy patrzyli ze strachem na młodszego chłopca, zaskoczeni jego bezwzględnością. Eryk spojrzał na nich spokojnie i powiedział beznamiętnym głosem.
-To...
-wskazał na leżącego, nieprzytomnego chłopaka, puszczając jego
ramię, które bezwładnie upadło obok ciała,wykręcone pod
nienormalnym kątem. -...na wypadek, gdyby któremuś przyszło do
głowy ze mną zadzierać.
Część
chłopców spuściło wzrok, niektórzy spoglądali na niego z
nienawiścią, inni z podziwem w oczach. Nikt się nie odezwał,
kiedy leżący chłopak ocknął się i z płaczem siedząc na
deskach, trzymał pękniętą w nadgarstku rękę.
Eryk potrącił go nogą.
Eryk potrącił go nogą.
-Wypadek
na ćwiczeniach, prawda?
-T-tak-
mruknął niechętnie tamten, powstrzymując płacz.
Czuł
się poniżony,ponieważ wszyscy widzieli jego porażkę, jego łzy.
Ten niewysoki, szczupły chłopak, używając zaledwie dwóch palców,
sponiewierał go jak szmacianą kukłę. Łamiąc mu nadgarstek, nie
przestał nawet gryźć swojego batonika. Okrucieństwo tego chłopaka
zdawało się porażać starszego chłopca, więc cicho pochlipując,
usiadł na swoim miejscu i milczał.
Tymczasem
ciężarówka dotarła do ośrodka szkolenia i chłopcy zaczęli
pojedynczo zeskakiwać z platformy. Górujący nad nimi sierżant
stanął przy wejściu do kwater chłopców i krzyknął:
-Macie
pół godziny na prysznic i przebranie się, potem zbiórka na
korytarzu i obiad!-
Umorusani
chłopcy wchodzili w milczeniu do budynku i udawali się do swoich
pokoi. Nowi mieli przez pierwszych kilka dni osobne, jednoosobowe
pokoje w wydzielonej części budynku, więc kilku odłączyło się
od grupy i skierowało do innego wejścia. Wśród niech był Eryk i
trzech innych, najmłodszych z biorących udział w dzisiejszych
ćwiczeniach polowych. Ale chłopak nie zaznajomił się z żadnym z
nowych, nie miał na to czasu. Wczoraj wieczorem, kiedy przybył do
ośrodka, został przebadany, wypełniono niezbędne dokumenty i od
razu zaprowadzono go do jego pokoiku, z którego nie mógł wychodzić
aż do rana. O 5.00 rano obudzono go i po porannej toalecie od razu
zapakowano na ciężarówkę z innymi chłopakami. Zawieziono ich na
poligon, oddalony o kilka kilometrów od ośrodka szkolenia.
Śniadanie w postaci suchego prowiantu, zjedli w przerwie w
ćwiczeniach, popijając zbożową kawą z wielkiego, plastykowego
termosu polowego. Tak więc nie miał czasu na nawiązanie
znajomości, czy choćby krótką rozmowę z pozostałymi nowymi
chłopcami.
Eryk
wszedł do swojego pokoju i od razu zrzucił ubłocony mundur polowy.
Jego ciało, choć ubrane według zaleceń zawartych w instrukcji w
samą bieliznę, śmierdziało potem. Zwinął mundur i wszedł do
niewielkiej łazienki, tam wrzucił go do luku na brudne ubrania, to
samo zrobił z przepoconymi bokserkami. Wszedł nagi pod prysznic i
odkręcił gorącą wodę.
Dopiero teraz spostrzegł, jak trzęsą mu się ręce. Emocje szarpały nim, oparł się czołem o chłodną ścianę prysznica i cicho zapłakał. Łzy mieszały się z spływającą po jego twarzy wodą. Nie chciał tego robić, nie chciał skrzywdzić tego starszego chłopaka...dlaczego tamten nie zostawił go w spokoju? Dlaczego zawsze tak jest, zawsze znajdzie się ktoś, kto chce go pobić...
Dopiero teraz spostrzegł, jak trzęsą mu się ręce. Emocje szarpały nim, oparł się czołem o chłodną ścianę prysznica i cicho zapłakał. Łzy mieszały się z spływającą po jego twarzy wodą. Nie chciał tego robić, nie chciał skrzywdzić tego starszego chłopaka...dlaczego tamten nie zostawił go w spokoju? Dlaczego zawsze tak jest, zawsze znajdzie się ktoś, kto chce go pobić...
Łkał
cicho, jego drobnym ciałem wstrząsał szloch. Ale z czasem uspokoił
się, łzy przystały lecieć po jego policzkach.
Już podjął decyzję. Nigdy nikogo nie skrzywdzi, prędzej pozwoli się pobić, nawet zabić, niż zrobi komuś krzywdę.
Już podjął decyzję. Nigdy nikogo nie skrzywdzi, prędzej pozwoli się pobić, nawet zabić, niż zrobi komuś krzywdę.
Z
tym postanowieniem wyszedł spod prysznica, wytarł się i ubrał w
czysty mundur. Na korytarzu słychać było poruszenie, to chłopcy
zbierali się na obiad.
Rozdział świetny, ciekawie się zapowiada, tylko jak tam są wypisane akta Eryka to proszę powiększ czcionkę (tak jestem ślepa) i mała uwaga : "dni osobne, jednoosobowe pokoje" wystarczy zostawić samo jednoosobowe ^^" Przepraszam, że się czepiam.
OdpowiedzUsuńA, i zajebis..... świetna piosenka :3
Wielkość czcionki w fragmencie akt Eryka powiększona ;) A co do reszty, to uznałem, że....tak ma być :D
UsuńCieszę się, że znowu piszesz <333 Twoje opowiadania są świetne.../Nikt ciekawy
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za tak miły komentarz :3
UsuńBardzo ciekawy rozdział,szczególnie fragment z akt....
OdpowiedzUsuńnono dwoma palcami podziw dla bohateraxD
Czekam na next
Miło, że Ci się podobało :3 Zapraszam na kolejny rozdział i proszę o komentarze :)
UsuńTeraz już rozumiem skąd ten tytuł "Krwawe Żniwa".Bardzo Ciekawy bohater odrazu widać że kryje ze sobą wiele tajemnic. Zastanawia mnie skąd on ma tyle siły, bo chyba nie od tak stał się nadprzeciętny ? Mogę się tylko domyślać. No cóż nie pozostaje mi nic jak czytać dalej. :)
OdpowiedzUsuńEryk nie jest tajemniczy,to zwykły trzynastolatek, doświadczony przez los. Może właśnie złe przeżycia dają mu siłę do tego, żeby być twardym a czasem okrutnym. Nie mogę zdradzić nic więcej, zapraszam do śledzenia dalszych losów Eryka i dziękuję za bardzo miły komentarz :)
UsuńCóż. Na pewno jest to czymś co mi się podoba xD Na pewno będę dalej czytać :3 Jeżeli chodzi o interpunkcję, ortografię, stylistykę itp. nie będę się wypowiadać, bo dziecko z 5 klasy wie ode mnie lepiej xD
OdpowiedzUsuńBardzo fajne, klimatyczne opowiadanie się zapowiada. Oby tak dalej albo i lepiej ;) Powodzenia i życzę weny... Pozdrawiam Mateo91
OdpowiedzUsuńOgólnie... Mmm Karol. Zaczyna się zajebiście. Kilka rzeczy odnośnie moich zasad pisania są zupełnie przeciwne. Oburzałam się, ale przecież każdy pisze takim stylem, jakim lubi, potrafi. No. :D
OdpowiedzUsuńMówią, że początki są trudne... u Ciebie są raczej świetne :>
OdpowiedzUsuńI szczerze, to nie spodziewałam się takiej końcówki. Kolejny plus dla Ciebie!