Minęło kilka dni od
akcji w szkole. Rannego pilota umieszczono w szpitalnej części
ośrodka szkolenia. Kiedy odzyskał siły, poprosił o spotkanie z
chłopcami, którzy uratowali mu życie. Dowódca wezwał swoich
podopiecznych do swojego gabinetu, skąd mieli udać się razem do
rannego.
Wezwani
Eryk i Peter stawili się jak zawsze o czasie u Hernandeza, a Tim
czekał na korytarzu, pod drzwiami gabinetu. Kapitan zmierzył ich
surowym spojrzeniem.
-Moje
rozkazy były jasne, nie ryzykować niepotrzebnie- zagrzmiał,
patrząc na Eryka. -A tymczasem, przez twoją brawurę, Vinderen,
pilot o mały włos nie stracił życia, a jeden z twoich żołnierzy
został ranny!
-To
nie było niepotrzebne ryzyko- powiedział spokojnie Eryk. -Gdyby
nie moja decyzja, prawdopodobnie stracilibyśmy pilota, a cała nasza
wyprawa ratunkowa poszłaby na marne.
-Naraziłeś
swojego podwładnego na uraz głowy, pilot, po którego poszliście
prawie został wyssany, to ma być dobrze przeprowadzona akcja
ratunkowa?!
-Panie
kapitanie...- opanowanym tonem powiedział blondyn. -Gdybym bał się
odrobiny ryzyka, nie poprosiłbym o pozwolenie na tę akcję i wtedy
na pewno stracilibyśmy pilota. A rana Dennissena nie jest poważna,
to zaledwie otarcie.
Hernandez
spojrzał na chłopca łagodniejszym wzrokiem.
-Dobrze,
że to rozumiesz- powiedział. -Ale znajdą się tacy, którzy będą
na tobie wieszać psy za najmniejsze nawet straty. A dowódca
wahający się wysłać ludzi na niebezpieczną akcję, to zły
dowódca. Nieskuteczny. Cieszę się, że ty taki nie jesteś-
wyciągnął dłoń w stronę Eryka. -Gratuluję podjęcia właściwej
decyzji.
Uścisnął
rękę blondyna i zwrócił się do Petera.
-Panie
Dennissen, a panu gratuluję udziału w tej akcji, mam nadzieję, że
czegoś ona pana nauczyła.
-Tak
jest, panie kapitanie- powiedział cicho chłopiec i spuścił
wzrok.
-Podczas
żadnej akcji nie należy wpadać w panikę- Hernandez patrzył na
obu chłopców nieco łagodniejszym spojrzeniem. -Panika utrudnia
trzeźwą ocenę sytuacji, przez co zmniejsza szansę na przeżycie.
Pamiętajcie o tym.
-Będziemy
pamiętać- powiedział Eryk. Kapitan pokiwał głową i jeszcze raz
zwrócił się do Petera:
-Powinieneś
być wdzięczny koledze. Żyjesz tylko dzięki jego naturalnym
zdolnościom oceny zagrożenia.
Peter
jeszcze niżej spuścił głowę i zagryzł wargi. Po chwili podniósł
wzrok i powiedział stanowczo w stronę Eryka:
-Dziękuję
za uratowanie życia mnie i pilotowi. Przepraszam, że straciłem
głowę w akcji, obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. Od
dziś będę twoim najlepszym żołnierzem.
-Panie
Dennissen- oficer zaśmiał się głośno. -Niech pan nie składa
obietnic, których nie jest pan w stanie dotrzymać.
Eryk
spojrzał na kapitana lodowatym wzrokiem, ale jego głos był
spokojny.
-Jest
pan niesprawiedliwy, panie kapitanie, Peter jest bardzo dobrym
żołnierzem- odwrócił się w stronę szatyna. -Jesteś moim
najlepszym żołnierzem, ty i Tim też, a każdemu może się zdarzyć
chwila słabości. Nawet najlepszemu.
-Dziękuję...-
szepnął Peter a jego oczy nie patrzyły już w ziemię.
(...)
W blasku diodowego ekranu widział, jak Peter zdejmuje koszulkę, widział jego nagą klatkę i płaski, umięśniony brzuch. Szatyn spojrzał na Eryka i zapytał:
-Nie
rozbierasz się? Trzeba wziąć prysznic.
-A,
tak...- otrząsnął się i zaczął zdejmować koszulkę. -Idź
pierwszy, ja poczekam.
Peter
wstał, ale nie poszedł do łazienki. Stał przed Erykiem i rozpinał
spodnie. Robił to powoli, jakby chciał, żeby blondyn widział
każdy jego ruch.
-Pomyślałem...-powiedział
cicho, prawie szeptem. -...pomyślałem, że możemy pójść razem
pod prysznic...
Eryk
spojrzał na niego, zaskoczony jego propozycją.
-Ale,
że w tym samym czasie?
-Noo,
tak..- odpowiedział szatyn i zsunął spodnie, stojąc w samych
opiętych bokserkach przed zdezorientowanym Erykiem. Vinderen
przełknął ślinę i wstał, patrząc na ledwie oświetloną twarz
Petera, który zbliżył się do niego i spojrzał mu głęboko w
oczy. Ich klatki piersiowe niemal stykały się. Peter spuścił oczy
i szepnął:
-Przepraszam,
to głupie...
-Nie,
ale...- Eryk nie wiedział, co powiedzieć. -...nie wiem, co o tym
myśleć...
-Ja
też...- szatyn zagryzł wargę. -Czy to jest normalne? Czy ze mną
wszystko dobrze?
-Nie
wiem...- blondyn zaczął się jąkać, patrząc na prawie nagiego
przyjaciela. -Ale skoro...ty nie jesteś normalny, to ja...ja chyba
też...
-To
jest złe?- zapytał nieśmiało Peter. Eryk pokręcił głową i
rozłożył ramiona.
-Nie
wiem, ale nie czuję, żeby to było coś złego.
-To
chodź...- Peter złapał go za rękę i pociągnął w stronę
łazienki. Blondyn w biegu zdjął spodnie i rzucił je na łóżko,
po czym poszedł za przyjacielem. Weszli po cichu do łazienki i
zapalili światło. Eryk w pełnym świetle spojrzał na szczupłe
ciało Dennissena. Poczuł ukłucie podniecenia, kiedy przeniósł
wzrok na jego obcisłe bokserki, z wyraźną wypukłością w kroczu.
Nie odrywając oczu od tego widoku, sięgnął ręką i odkręcił
wodę pod prysznicem. Peter, zawstydzony, odsunął się nieco
od przyjaciela, ale ten przytrzymał go zdecydowanie za biodra i
przyciągnął bliżej siebie.
Dłonie Eryka wślizgnęły się pod bokserki szatyna i zsunęły je z pośladków. Peter pokręcił głową i próbował się cofnąć, ale blondyn złapał go w pasie i mocno przyciągnął.
Dłonie Eryka wślizgnęły się pod bokserki szatyna i zsunęły je z pośladków. Peter pokręcił głową i próbował się cofnąć, ale blondyn złapał go w pasie i mocno przyciągnął.
-Nie
chcę...- wyszeptał Peter, ale niebieskooki położył mu palec na
ustach.
-Przed
chwilą sam mnie tu ciągnąłeś, więc nie odwracaj kota ogonem,
jak już udało ci się zaciągnąć mnie do łazienki.
-Ale
ja się chyba rozmyśliłem...-szatyn nie wiedział, gdzie skierować
wzrok. Eryk stanowczo złapał go za brodę i podniósł jego twarz,
tak aby patrzyli sobie w oczy.
-Szybka
decyzja- powiedział stanowczym tonem. -Mam wyjść, czy chcesz,
żebym został?
-Zostań...-
jęknął Peter i zarzucił ramiona na szyję blondyna, przyciskając
biodra do jego bioder. Eryk poczuł, jak sztywny członek Dennissena
ociera się o wypchany krok jego bokserek. Zadrżał z podniecenia i
uwolnił swój nabrzmiały organ, który zetknął się z penisem
Petera. Powoli zbliżył twarz do twarzy przyjaciela, czuł jego
oddech tchnący podnieceniem. Ich wargi zetknęły się. Peter jęknął
i wpił się łapczywie w usta Eryka, całował je jak szalony,
łapiąc oddech między pocałunkami i ponownie złączając swoje
wargi z ustami blondyna.
Oderwali
się od siebie po chwili ,stali bez ruchu, objęci, patrząc sobie w
oczy.
-Dobra
decyzja- szepnął Eryk i uśmiechnął się do przyjaciela.
-A
gdybym powiedział, że masz wyjść?- zapytał szatyn. Eryk wzruszył
ramionami.
-Wydałbym
ci rozkaz- powiedział z uśmiechem. -Jesteś moim podwładnym, masz
mnie słuchać.
-Ha
ha, ale zabawne- Peter pokiwał głową z politowaniem. -To chyba
nie działa w kwaterach, kiedy mamy czas wolny.
-No
cóż, mogę jeszcze wyjść...- zaczął Eryk, ale Dennissen
przerwał mu.
-Nie!
Zostań...- pocałował go delikatnie. -Rozkazuj...
Blondyn
odwzajemnił pocałunek i pogłaskał Petera po plecach.
-A
teraz pod prysznic, naprzód marsz!- powiedział, z uśmiechem,
odrywając się od jego gorących ust. Obaj weszli pod strugi gorącej
wody, zostawiając bokserki na posadzce. Dopiero wtedy zorientowali
się, że nie zabrali nic do ubrania się po prysznicu.
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział, fajnie napisany i nie mogę doczekać się następnego<3
OdpowiedzUsuńJuż pracuję nad kolejnym rozdziałem.
UsuńDziś zaczęłam, dziś skończyłam ~.^ Piszesz niesamowicie w tym opowiadaniu i w tym drugim. Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów<3
OdpowiedzUsuńHaru Demon
No więc, po przeczytaniu całego tego opowiadania, do tej pory (i tego na drugim blogu "Odcienie Tęsknoty"), mogę stwierdzić, że uzależniłam się od twoich opowiadań. Są świetne, bardzo wciągające i po prostu brak mi słów, żeby to opisać! Czekam na więcej ~
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, to niezdecydowanie Petera jest taki słodkie :3,ciekaw jestem jak zakończysz ten wspólny prysznic i rozkazywanie Eryka. Błędów nie znalazłem, tak jak na Twoim drugim blogu tu też widać widać poprawę, co cieszy :D Hmmmm... tajemnicza choroba, nono nutkę grozy rozsiałeś:P
OdpowiedzUsuńCzekam na next:D
Witaj, witaj,
OdpowiedzUsuńtak, tak zamiast Patryka miało być Peter (jak to należy sprawdzać co się pisze.... ;])
zaczyna się powoli rozkręcać akcja.... Eryk naprawdę aspiruje na dowódcę.... reakcja pilota na nich była świetna.... mam nadzieję, ze ich nie rozdzielą w przyszłości, chodzi mi zwłaszcza o Eryka, Tima i Petera... Och i to „rozkazuj” pod prysznicem było rewelacyjne....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
opowiadanie jak zawsze bardzo fajne , ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńKarol jesteś mega ;p czas zastanawiać się powoli nad książką ;)
Pozdrawiam